Tytułowy azyl to wybudowane w centrum domu schronienie – pomieszczenie składające się z czterech betonowych ścian, wyposażone w ukrytą linię telefoniczną, własny system wentylacyjny, zapasy
Tytułowy azyl to wybudowane w centrum domu schronienie – pomieszczenie składające się z czterech betonowych ścian, wyposażone w ukrytą linię telefoniczną, własny system wentylacyjny, zapasy żywności i leków oraz zestaw monitorów pokazujących sytuację w praktycznie każdym zakątku domu. Wszystko to zamknięte przed światem grubymi stalowymi drzwiami. Takie zabezpieczenia to już nie nowość dla bogatszej części Amerykanów (koszt budowy azylu to 50-100 tys. dolarów). Wielką popularnością zaczęły się cieszyć, gdy gazety coraz częściej pękały od informacji o kolejnych atakach terrorystycznych i porwaniach. Po zamachach na WTC sprzedaż takich zabezpieczeń wzrosła o 30 proc., dzięki czemu przemysł związany z ich wytwarzaniem przyniósł rekordowe dochody w wysokości 5 miliardów dolarów. Nic więc dziwnego, że także przemysł filmowy zainteresował się tym gorącym dla dużej części społeczeństwa tematem. Taki właśnie azyl znajduje się w domu, do jakiego wprowadza się nasza bohaterka, Meg Altman (Jodie Foster) wraz ze swoją 11-letnią córką, Sarah. Panie nie przypuszczają jednak, że już pierwszej nocy przyjdzie im skorzystać z tego wymyślnego schronienia. Już wtedy bowiem zjawiają się w ich domu trzej intruzi - Junior, Burnham i Raoul, szukający milionów ukrytych w sejfie, wybudowanym jeszcze przez poprzedniego właściciela domu. I mieszkanki i włamywacze są jednakowo zaskoczeni. Ci ostatni nie przypuszczają bowiem, że ktoś może znajdować się w dotąd opustoszałym domu, dodatkowo lokatorki zamykają się w panice w swoim azylu, nie przypuszczając, że to właśnie on jest celem włamywaczy. Bandyci początkowo chcący wycofać się z napadu, natrafiając na opór Meg i jej córki, robią się coraz bardziej zdesperowani. Rozpoczyna się niebezpieczna gra w kotka i myszkę. W przeciwieństwie do poprzednich dokonań Finchera fabuła jest tu niezwykle prosta. Reżyser sam o filmie mówi, iż nie ma tu tak rozmyślnych zwrotów akcji i zawikłań, jak to miało miejsce np. w "Podziemnym kręgu". "To prosty film o przetrwaniu" - powiedział Fincher. Nie zrezygnował jednak, i w tym kryje się główny atut filmu, z typowej dla swoich produkcji mroczności. Zdjęcia "Azylu" są prawdziwym mistrzostwem, kamera tworzy niezwykłe napięcie przemieszczając się przez ściany i pomiędzy poziomami piętrowego domu, bezszelestnie wkraczając w najbardziej intymne jego zakamarki i obnażając to, co bohaterowie chcieliby ukryć. Choćby dlatego warto film obejrzeć. Jodie Foster jako Meg przypomina trochę graną przez siebie Clarice Starling z "Milczenia owiec" - ma ten sam strach w oczach i w podobny sposób musi walczyć ze złem ukrytym w zaułkach mieszkania. Początkowo rolę tę miała dostać Nicole Kidman, nie pozwoliły jej jednak na to kontuzje jakie odniosła w czasie zdjęć do "Moulin Rouge". Nie wyobrażam sobie jej jednak w tej roli. Czasem i nieszczęśliwy przypadek wychodzi na dobre. Przynajmniej nam, widzom :) Foster stworzyła bowiem ciekawy obraz kobiety broniącej swej godności po tym, jak zostawił ją mąż. Wyjątkowa i niebezpieczna sytuacja, w której się znalazła, daje jej tylko możliwość udowodnienia i sobie i córce, że jest coś warta i że potrafi świetnie radzić sobie sama. Córka, grana przez Kristen Stewart, wygląda trochę jak Macaulay Culkin, i także ma do czynienia ze złymi chłopakami, którzy wtargnęli do domu. To jednak jedyne porównanie z komedią, bo choć napastnicy robią czasem wrażenie niezłych ciamajd i nieudaczników, nie jest to śmieszny film – wręcz przeciwnie, nikomu nie jest do śmiechu, szczególnie gdy ogląda się ten film w mroku sali kinowej. Pomimo pewnych niedociągnięć fabuły i luk w logice (w trakcie których masz ochotę aż skrzyczeć ekranowe postacie za ich głupotę) czy niezbyt satysfakcjonującego zakończenia, to świetny thriller.